O wędrówkach rusałki osetnika od dawna już chciałem napisać. Bo o tym, że ptaki migrują do "ciepłych krajów" wiedzą chyba wszyscy. Jeśli zaś mowa będzie o migracjach motyli, większości ludzi bardzo się zadziwi. Jedna czy druga zagadnięta osoba przypomni sobie jednak monarcha (Danaus plexippus), który migruje co roku z Meksyku do Kanady pokonując przy tym dwa tysiące kilometrów. A ja wtedy jednocześnie zgrzytam zębami i podziwiam amerykański talent do reklamowania i utrwalania w pop-kulturze wszystkiego, co ze Stanów. A o tym, że u nas w kraju na co dzień oglądać można motyla, który przelatuje 3-4 tysiące kilometrów pomiędzy kontynentami, nie słyszał prawie nikt.
Rusałka osetnik (Vanessa cardui) nie jest ani polskim, ani nawet wyłącznie europejskim motylem. To jeden z najbardziej rozpowszechnionych na kuli ziemskiej owadów. Właściwie chyba tylko w lasach deszczowych nie można go spotkać. Znają go wszyscy, którzy choć trochę interesują się kolorowymi maleńkimi lotnikami. Jednak o tym, że dużą część swojego krótkiego życia spędza w podróży, która byłaby wyzwaniem nawet dla wprawionych w podniebnych podróżach ptaków, wie mało kto oprócz specjalistów entomologów.
Osetniki migrują każdego roku. To część ich cyklu życia. Każdego roku przychodzą na świat w Afryce Północnej na skraju pustyni wraz z nastaniem wiosny, kiedy pogoda przez krótką chwilę staje się łagodniejsza, podobna do europejskiego lata i od czasu do czasu można liczyć nawet na deszcz. Wkrótce jednak stanie się zbyt gorąco i sucho, dlatego motyle wyruszają na północ. Zwykle wędrują pojedyńczo i w rozproszonych grupkach i niełatwo je śledzić; niekiedy jednak zdarza się, że dorosłe osetniki wykluwają się z poczwarek niemal jednocześnie i masowo, tysiącami, rozpoczynają lot ku Europie. Takie spektakularne, masowe migracje można obserwować co jakiś czas - co kilka lub kilkanaście lat - w szczególnie sprzyjających warunkach i znacznie lepiej widać je na południu Europy, kiedy motyle wciąż jeszcze lecą wspólnym szlakiem.
Rusałki osetniki wędrują niemal dokładnie tak samo, jak bociany. Mam na myśli te motyle, które dolatują na wiosnę do Europy, w tym do Polski. Po opuszczeniu poczwarki motyle ruszają w podróż praktycznie natychmiast, by w ciągu kilkudziesięciu godzin (przy sprzyjających wiatrach) znaleźć się na drugim brzegu Morza Śródziemnego. Tam, nadal podobnie jak szlaki bocianów, trasy ich migracji rozdzielają się na poszczególne europejskie kraje. Te, które wyruszają z Maroko, lecą przez Hiszpanię i Portugalię. Te, które wylatują z Egiptu lecą przez wschodnią Europę. Pozostałe na wysokości kilku tysięcy metrów lecą nad Alpami i docierają do Austrii, Niemiec, Francji, zwykle w postaci dwóch fal migracyjnych pomiędzy późnym kwietniem a połową czerwca.
A skąd pochodzą motyle dolatujące do Polski? Mogą być skądkolwiek. Z Maroko, z Tunezji, Algierii, Libii albo Egiptu. Bo w przeciwieństwie do ptasich szlaków, w miarę wędrówki na północ trasy rusałki osetnika mieszają się i łączą podczas przelotu przez Morze Bałtyckie.
Którędy wracają? Odpowiedź jest krótka: nie wiem. Ani ja, ani nikt inny. Pomimo wielu prób jak dotąd nie udało się nikomu tego ustalić. Wiadomo tylko, że nagle, na przełomie września i października, w krajach Maghrebu zjawiają się skrajnie wyczerpane długim lotem rusałki osetniki i to one właśnie dają początek nowemu pokoleniu, które następnej wiosny opuści Afrykę Północną. Jednak powrotnego lotu motyli nad Europą nikt nie widział. Może lecą tak wysoko, że nie da się ich obserwować; może też trasa powrotna jest zupełnie inna i na przykład prowadzi nad oceanem? Nie wiadomo.
A mówi się, że już wszystko jest odkryte i zbadane...
Obserwacje poczynione podczas ostatniej masowej migracji, opublikowane w 2012 r. potwierdziły hipotezę o powrotnej wędrówce rusałek osetników i przyniosły jeszcze bardziej niezwykłe dane. Wcześniej podejrzewano, że pojedyńcze motyle przelatują nawet kilka tysięcy kilometrów; tymczasem okazało się, że cała trasa migracji osetników liczy ponad 14 tysięcy kilometrów - gigantyczna międzykontynentalna pętla z początkiem i metą w Afryce. Podróż składa się z kilku przystanków, a po każdym z nich w drogę rusza kolejne pokolenie rusałek. Można powiedzieć, że na ojczyste ziemie swoich przodków wracają dopiero pra-pra-pra-wnuki motyli, które opuściły Maghreb.