Bilbil ogrodowy

Bilbil ogrodowy, Marakesz

Tego małego drania widziałem już na Teneryfie. Podobno bilbil ogrodowy bywa też na południu Hiszpanii, a wiem na pewno, że w Afryce wszędzie czuje się jak w domu.

Pojedyńczy bilbil może wzbudzać sympatię. Zwłaszcza, kiedy się odezwie, bo głos ma niezwykle melodyjny i uwielbia prowadzić z sąsiadami długie "rozmowy". A z kształtu i upierzenia - trochę jak nasza sroka, trochę jak kawka albo bardzo mała wrona, ale od spodu bardziej kolorowy i jeszcze ta zabawna czuprynka na głowie też wywołuje uśmiech.

Ale kiedy zbierze się ich więcej... o, wtedy biada afrykańskim farmerom. To trochę tak jak z naszymi szpakami, chociaż one potrafią latać stadami liczącymi setki, a nawet tysiące osobników, a bilbili bywa w stadzie najwyżej kilkadziesiąt. Nadrabiają to jednak nieopisanym hałasem i jazgotem, a co gorsza wydają chrapliwe okrzyki nie mające nic wspólnego z pięknymi trelami wyśpiewywanymi wcześniej przez pojedyńcze ptaki. No i szybciutko wyjadają co jest do wyjedzenia, a żywią się głównie owocami.

Uwielbiają zwłaszcza pikniki w cytrusowych sadach, gdzie siadają i wcinają świeże, pachnące pomarańcze prosto z drzewa. W sumie - zupełnie się im nie dziwię. Ja też to lubię...

Reklama