Być może zainteresuje Cię również:
-
Osiołek - najlepszy przyjaciel człowieka
wtorek, 1 mrz. 2011Podobno prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie. To przysłowie jest prawdziwe zwłaszcza w Marakeszu, gdzie biedy nie brakuje i gdzie mało kogo stać na własne cztery kółka, a nawet dwa z małym silniczkiem wymagają pewnej zamożności. W takich warunkach najlepszym przyjacielem okazuje się być... osiołek.
-
Pomarańcze
piątek, 11 mrz. 2011Skuszony licznymi opisami w internecie dałem się namówić na szklaneczkę soku ze świeżo wyciśniętych pomarańczy na słynnym placu Jamaa el Fna w Marakeszu. Sok wyciskają na oczach spragnionego klienta sprzedawcy w charakterystycznych kolorowych wozach rozstawionych po całym placu. A wrażenia?
-
Podpieracze
poniedziałek, 28 lt. 2011Wśród Marokańczyków można znaleźć prawdziwych mistrzów świata w opieraniu się o mury. Czynią to z klasą, stylem i wieloletnim doświadczeniem. Ale już na pierwszy rzut oka widać, że za owym wystawaniem na ulicach kryje się znacznie więcej, niż nuda i brak zajęć...
-
Miasto tysiąca zapachów
sobota, 26 lt. 2011To najłagodniejsze określenie Marakeszu, jakie przychodzi mi do głowy. Każda uliczka ma swój niepowtarzalny zapach, chociaż czasami... "pachnie inaczej". Na przykład garbowanymi skórami, albo przyprawami, albo barwnikami, a wszędzie unoszą się opary spalonej mieszanki oleju i benzyny z motorowerowych silniczków.
-
Cafe pod Atlasem
czwartek, 24 lt. 2011Siedzę sobie w Marakeszu, w cafe Glacier. Atlas, ten geograficzny, mogę zamknąć i odłożyć do plecaka, bo Atlas, ten prawdziwy, wyrasta nad horyzont błękitną wstęgą i wydaje się być wręcz na wyciągnięcie ręki...