Być może zainteresuje Cię również:
-
Miasto tysiąca zapachów
sobota, 26 lt. 2011To najłagodniejsze określenie Marakeszu, jakie przychodzi mi do głowy. Każda uliczka ma swój niepowtarzalny zapach, chociaż czasami... "pachnie inaczej". Na przykład garbowanymi skórami, albo przyprawami, albo barwnikami, a wszędzie unoszą się opary spalonej mieszanki oleju i benzyny z motorowerowych silniczków.
-
Osiołek - najlepszy przyjaciel człowieka
wtorek, 1 mrz. 2011Podobno prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie. To przysłowie jest prawdziwe zwłaszcza w Marakeszu, gdzie biedy nie brakuje i gdzie mało kogo stać na własne cztery kółka, a nawet dwa z małym silniczkiem wymagają pewnej zamożności. W takich warunkach najlepszym przyjacielem okazuje się być... osiołek.
-
Kup pan owcę
wtorek, 15 mrz. 2011Miejsce akcji: rynek ponad milionowego miasta, niegdysiejszej stolicy, otoczony sklepikami, straganami, butikami. I wśród tych sklepików, wśród budek z sokami, wśród drobnych kafejek, stary Berber przychodzi sprzedać jagnię...
-
Jak się targować
czwartek, 3 mrz. 2011Czy to Maroko, Egipt, Tunezja czy Algieria, handel, a nade wszystko targowanie jest dla miejscowych sposobem na życie. Można to kochać, albo nienawidzieć, ale jeśli chcesz cokolwiek kupić na souqu (czyli arabskim bazarze), musisz wziąć udział w przedstawieniu. Scenariusz jest prawie zawsze ten sam...
-
Cicha rewolucja
środa, 2 mrz. 2011Czytam sobie marokańską prasę i mam coraz większy dysonans poznawczy, bo gazety opisują chyba jakiś inny kraj. Czytam, że nic tu się nie dzieje i w ogóle w Maroko żadna rewolucja nie nastąpi. A widzę...